Adam Chabiński, Sebastian Nanasik: Po sześciu latach zdecydowała się Pani na reedycję „Through the Sands of Color” – swego rodzaju fotoprzewodnika po niezwykłej przyrodzie Arabii Saudyjskiej. W ramach kampanii na Kickstarterze jedną z możliwości wsparcia drugiego, znacznie bogatszego niż poprzednie, wydania książki jest wykupienie udziału w pustynnej przygodzie z Panią. Na jakie atrakcje może liczyć sponsor?
Gosia van Unen: Ta książka to dużo więcej niż fotoprzewodnik, zawiera plejadę informacji o roślinach, zwierzętach, geologii i historii naturalnej Arabii Saudyjskiej, które nie tylko zgromadziłam w okresie 25 lat pobytu w tym kraju, ale również opisałam. Pierwsze wydanie było moim pożegnaniem z Arabią, bo przeprowadziliśmy się do Dubaju. Po pandemii zdecydowaliśmy się jednak z mężem jeszcze tu wrócić, bo oboje jesteśmy pasjonatami pustynnych wypraw. Jako że pierwsze wydanie już się wyczerpało, postanowiłam dodać najnowsze doświadczenia podbudowane studiami geologii, które właśnie skończyłam, i opublikować drugą edycję. Celem kampanii na Kickstarterze było zgromadzenie części funduszy na druk. Jest to forma zamówienia książki przed jej produkcją. Sponsorzy mają do wyboru możliwość zakupu książki z autografem i dedykacją, wydrukowanych zdjęć, zakupu specjalnie w tym celu przygotowanych dzieł artystycznych na bazie piasku i żywicy, a nawet wyprawy ze mną na weekendową wyprawę po pustyni. Atrakcją jest sam wyjazd na pustynię, gdzie nie da się pojechać z wycieczką, więc w ramach wsparcia mojej książki ewentualni darczyńcy zobaczą miejsca trudno dostępne oraz będą mieli możliwość zanocowania pod gwiazdami.
Kampania dobiega już końca, ale jeszcze można się włączyć lub obejrzeć film. Zapraszam na stronę projektu.
Czy fotografowanie saudyjskiej przyrody to „zapiski z podróży” czy „zdjęcia domowe”?
Od ponad 30 lat mieszkam poza granicami Polski. Wyjechałam podczas studiów, a później wraz z mężem i dziećmi mieszkaliśmy w różnych krajach, w tym trzy razy w Arabii Saudyjskiej. Tutaj zrodziła się moja pasja pustynnych podróży i fascynacja geologią. Fotografia to dla mnie głównie zapis geomorfologiczny, więc moje zdjęcia są przykładami tego, co podczas przygotowań do ekspedycji pustynnych znajdywałam w artykułach poświęconych geologii.
Globalizacja oznacza ujednolicenie, także w sztuce. Jak współcześni mieszkańcy Półwyspu Arabskiego reagują na obecne trendy w sztuce pochodzące spoza ich kręgu kulturowego?
Globalizacja oznaczałaby śmierć sztuki, więc na szczęście nie widać tak wielkiego ujednolicenia. Jednak otwarcie tego regionu na świat, zwłaszcza w minionych siedmiu lat, oznacza, że również tu wiele się zmieniło. Od niedawna organizowane są światowe imprezy jak Diriyah Art Biennale @biennale_sa, z udziałem uznanych artystów światowych oraz miejscowych. Jest również Noor Riyadh – coroczny ogólnomiejski festiwal celebrujący światło i sztukę z uwzględnieniem światowej klasy wystaw oraz bogatego programu publicznego. Kolejnym wydarzeniem artystycznym jest Desert X, które liczy sobie już trzy edycje. To dla mnie najbardziej interesujące festiwal, podczas którego wizjonerskie współczesne dzieła artystów saudyjskich i międzynarodowych umieszczane są pośród niezwykłego krajobrazu miasta Al-Ula, w północno-zachodniej Arabii Saudyjskiej. Jest więc tutaj prawie wszystko, czego można się spodziewać po rynkach sztuki na całym świecie, z wyjątkiem aktów i nagości.
Czy w czasach, gdzie prawie każdy jest „uzbrojony” w aparat fotograficzny w smartfonie, łatwiej czy trudniej być artystą fotografikiem?
Myślę, że albo się nim jest, albo nie, bez względu na rodzaj urządzenia. To kwestia spoglądania na świat i swego rodzaju wrażliwości. Łatwo zrobić dobre zdjęcie, ale nie jest łatwo zatrzymać w kadrze ponadczasowy moment, który zawiera coś więcej niż sam obraz.
W zamożnych krajach Półwyspu Arabskiego łatwiej utrzymać się ze sztuki niż w Europie np. w Holandii?
Absolutnie nie. Okres, kiedy kraje arabskie zachłystywały się sztuką europejską, jest już dawno za nami. Przez minione dekady kolekcjonerzy, często studiujący za granicą, wyrobili sobie własny gust i nim się kierują. Być może jest trudniej niż w Europie odnieść sukces komercyjny, bo zrozumienie sztuki pochodzącej z innej kultury jest trudniejsze. Wśród artystów panuje również duża konkurencja, choć preferuje się twórców saudyjskich, którzy w końcu mają możliwości eksponowania swoich prac.
Z wykształcenia jest Pani m.in. lingwistką. W niektórych dziełach korzysta Pani ze słowa. Jedna z rzeźb w technice mieszanej przedstawia napis „I am integal part of you” zakodowany również w postaci binarnej. Wydaje się on parafrazą południowoafrykańskiego pojęcia „ubutu” – „I am because you are”…
W tej pracy należącej do cyklu poświęconego systemom binarnym rozłamana skała to jednostka geologiczna, którą postrzegam jako bazę danych przechowującą w swoich warstwach zapis przeszłości, np. zapis klimatu w określonej epoce. Skały osadowe, tutaj łupki, ujawniają swój dwoisty charakter; jeden fragment jest zmieniony przez czynniki zewnętrzne – utleniony, więc w innym kolorze, a drugi jeszcze nieskazitelny – niczym czysta karta. Poprzez użycie tekstu i przedstawienie go w języku binarnym chcę pokazać współzależność świata wirtualnego z naturalnym – człowiek kontra maszyna. W szerszej perspektywie jest to wszechobecna dwoistość materii i praw fizyki, akcja, reakcja itd.
Język jest więc tym, co łączy te dwa fragmenty skały; jedna reprezentuje ludzkie doświadczenie, a druga świat wirtualny i naszą obsesję zapisu danych. Obydwie części są zmiennymi tej samej jednostki, tak jak spin w atomach i są od siebie zależne, każda z nich stanowi integralną część drugiej. Tu odnoszę się do procesu całkowania (ang. „integral” – przyp. red.) w matematyce, procesu dodawania wielu małych elementów, aby uzyskać sumę. Ilustruję moje przemyślenia nad systemami binarnymi w krótkim wprowadzeniu do tej serii na swojej stronie internetowej.
Z Pani pracami można poobcować na żywo tylko w Dubaju i Rijadzie. Myśli Pani o wystawie w Europie, w Polsce?
Mam nadzieję, że uda mi się w przyszłości pokazać moje dokonania w Polsce i Europie. Obecnie planuję wystawę w Rijadzie pod tytułem „Desert DNA”, nad którą pracuję już od kilku lat. Chętnie podzielę się niebawem informacjami na ten temat.
Swego czasu w ramach organizacji Tashkeel prowadziła Pani warsztaty edukacyjne poświęcone przyrodzie „Nature Talk & Walk”. Jak Pani postrzega wpływ gwałtownej urbanizacji na środowisko naturalne Półwyspu Arabskiego, szczególnie w kontekście programu Vision 2030?
Dubaj i Abu Zabi, gdzie mieszkaliśmy przez kilka lat, borykają się, jak reszta świata, ze wzrastającą liczbą ludności, co zdecydowanie negatywnie wpływa na środowisko naturalne. Podejmowane są więc próby ochrony tego, co zostało, nadając wielu miejscom charakter rezerwatów. Nie jest inaczej w Arabii Saudyjskiej. Jednym z celów Vision 2030, programu uruchomionego przez Królestwo celem osiągnięcia większej dywersyfikacji gospodarczej, jest rozwój turystyki. W tym celu ustanowione zostały ogromne rezerwaty przyrody, gdzie zabronione jest wypasanie zwierząt takich jak wielbłądy i kozy, i wymagane jest stosowanie się do reguł korzystania z tego typu chronionych miejsc. To zdecydowanie ma pozytywny wpływ na środowisko. Rośliny mają możliwość odrodzenia się i rozwoju – przez to zwiększa się zasobność i różnorodność innych gatunków fauny. Później wprowadzane są do tych rezerwatów zwierzęta takie jak gazele, oryksy, kozy górskie oraz ptaki: dropy, hubary i strusie, które wcześniej wytrzebiono.
Poza wydzieleniem rezerwatów Królestwo stara się zalesić wielkie obszary pustyni. Ta ambitna inicjatywa ma na celu przeciwdziałanie zmianom klimatycznym i ochronę środowiska dla przyszłych pokoleń. Na efekty tych działań w klimacie pustynnym będziemy musieli poczekać.
Pasjonatom natury Arabii Saudyjskiej polecam założoną przeze mnie platformę na Facebooku: Saudi Natural History Community.
Dziękujemy za rozmowę.
Rozmawiali:
Sebastian Nanasik – wydawca Future Arabia
Adam Chabiński – redaktor naczelny Future Arabia
Zdjęcia:
Gosia van Unen