Szesnastego października, prawie dokładnie w rocznicę rozpoczęcia kryzysu między Hamasem i Izraelem, w Brukseli odbędzie się spotkanie na szczycie obu ugrupowań – UE i GCC (Gulf Cooperation Council), intensywnie szukających w ostatnim okresie sposobów zacieśnienia współpracy.
Przez dekady UE bardziej interesowała się kwestiami praw człowieka, sytuacją kobiet i zagranicznych pracowników czy procesem demokratyzacji w regionie Zatoki, niż pragmatycznym podejściem do budowy relacji. Co raczej nie przeszkadzało państwom starej Unii realizować w wymiarze dwustronnym swe interesy w Arabii Saudyjskiej, ZEA, Katarze, Omanie, Kuwejcie czy Bahrajnie. Skłaniało natomiast takie kraje jak Polska do ostrożności w rozszerzaniu stosunków i podejmowaniu bardziej ambitnych projektów, w tym do korzystania z możliwości przyciągania inwestycji. Dzisiaj zaś kraje europejskie często nie nadążają za tempem i głębokością przemian zachodzących w Arabii Saudyjskiej i innych krajach GCC. Problemów z tym nie ma np. chińska konkurencja.
Miniony okres przyniósł jednak zmiany percepcji po obu stronach. Wpłynęło na to wiele czynników, z których najważniejsze to reformy gospodarczo-społeczne i programy rozwojowe w arabskich krajach Zatoki, skuteczna ekspansja chińska w tym regionie, elastyczniejsze podejście Waszyngtonu do Rijadu i perspektywa normalizacji saudyjsko-izraelskiej, a także rosnąca świadomość wspólnych zagrożeń bezpieczeństwa wyznaczanych agresywną polityką Rosji oraz blokowaniem przez Izrael postępu w sprawach palestyńskich stanowiących warunek przejścia na Bliskim Wschodzie do rozwiązań politycznych i ustanowienia pokoju. Pokoju, który z kolei ograniczałby również obecne negatywne konsekwencje sytuacji regionalnej dla interesów europejskich w sferze bezpieczeństwa, zagrożeń migracyjnych i terrorystycznych, przenoszenia bliskowschodnich napięć na sytuację wewnętrzną w poszczególnych państwach UE, konsekwencji inflacyjnych i gospodarczych oraz zapewnienia zgodności europejskiej polityki z głoszonymi wartościami.
Z kolei dla krajów GCC utrwalenie stosunków z UE jest częścią polityki zmierzającej do ochrony swych interesów w zmieniającym się wielobiegunowym świecie, dywersyfikacji partnerstwa, pozwalającej uniknąć uzależnienia od jednego partnera oraz skłonienia Europy do większego zaangażowania na rzecz stabilizacji na Bliskim Wschodzie. Koniecznej dla realizacji programów transformacji umożliwiających odejście od zależności od ropy naftowej i gazu oraz zapewniających powodzenie gigantycznych projektów industrializacji. Wymagających, niezależnie od przyjaznego otoczenia i partnerskiego zaufania, wielkich i wzajemnie powiązanych inwestycji.
Potwierdzeniem znaczenia przywiązywanego przez Brukselę do szczytu jest rekonesansowy objazd państw Zatoki przez przewodniczącego Rady Europejskiej, Charlesa Michela. Na podstawie informacji dokumentujących tę podróż można wskazać, że priorytetowymi obszarami szczytu będą:
Co jeszcze? Zapewne wiele innych tematów i inicjatyw wciąż przygotowywanych na szczeblu ugrupowań i państw członkowskich. Niewątpliwie Polska do szczytu w Brukseli dołoży również swoją agendę. Jest jeszcze trochę czasu. Powinna uwzględniać zmieniające się uwarunkowania stosunków i pozycję naszego kraju jako liczącego się w skali europejskiej importera ropy i gazu z regionu (wartości blisko 10 miliardów USD w 2023 roku). Zainteresowanego stabilizacją współpracy, ograniczeniem wielkiego deficytu handlowego oraz lepszym wykorzystaniem nowych form współpracy. Do których musimy się też przygotować. Niestety, w warunkach coraz silniejszej konkurencji z innymi państwami UE, ale także z USA, Chinami, Indiami czy Turcją. Wszystkie te kraje coraz bardziej doceniają swe interesy w krajach GCC – jednego z najdynamiczniej rozwijających się gospodarczo i cywilizacyjnie regionów.
Atutów wciąż mamy sporo. Oby tyle samo było determinacji polskiego rządu i środowisk biznesu. A generalnie – powinniśmy zdobyć się na refleksję, dlaczego MADE IN EU przestało mieć w regionie Zatoki preferencyjne znaczenie.
Krzysztof Płomiński*
* Krzysztof Andrzej Płomiński – polski dyplomata, urzędnik państwowy, politolog. Ambasador Rzeczypospolitej Polskiej w Iraku (1990–1996) i pierwszy polski ambasador w Arabii Saudyjskiej (1999–2003). Dyrektor Departamentu Afryki i Bliskiego Wschodu w MSZ oraz urzędnik placówek dyplomatycznych w Libii i Jordanii.
Ekspert Centrum Stosunków Międzynarodowych. Doradca dyplomatyczny Krajowej Izby Gospodarczej.
© Future Arabia