Czy po roku dramatycznego konfliktu na Bliskim Wschodzie, do regionu powróci dyplomacja? Czy propozycje Ja'ira Lapida mogą przyczynić się do trwałego pokoju?

Izrael może mówić o militarnym sukcesie w Gazie i Libanie. Pytanie co dalej. Po zbrojnej fazie konfliktu, który przyniósł bezprecedensową katastrofę humanitarną i potworne zniszczenia, powinien przyjść czas politycznych rozwiązań. Tyle że rząd Izraela nie ma pomysłu na dzień po i najchętniej widziałby zamrożenie konfliktu w bezpośrednim sąsiedztwie, dające możliwość odbudowania naruszonego potencjału państwa, skoncentrowania się na konfrontacji z Iranem i dalszej deprecjacji ludności palestyńskiej. Czyli kontynuowania ucieczki do przodu, pozwalającej odsuwać w czasie inne problemy, w tym osobiste izraelskiego premiera.

Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump oraz Mohammed bin Salman, Następca Tronu, premier Arabii Saudyjskiej. Bialy Dom, Waszyngton, marzec 2017. Źródło: Biały Dom, foto. Shealah Craighead

Tymczasem zapoczątkowana atakiem Hamasu na Izrael obecna faza wojny wyczerpała znaczną część potencjału, a perspektywa zmiany administracji w Waszyngtonie zapowiada powrót do budowy „nowego Bliskiego Wschodu”. Z preferencjami dla Izraela, ale także z poszukiwaniem jakiegoś rozwiązania wciągającego państwa arabskie i przewidującego uczestnictwo w procesie komponentu palestyńskiego. Nadzieje rządu izraelskiego na wyłączenie Palestyńczyków są złudne, biorąc pod uwagę jednoznaczne stanowisko międzynarodowe oraz arabskie i muzułmańskie potwierdzone podczas minionego szczytu w Rijadzie. A także świadomość prezydenta Trumpa, że bez uwzględnienia regionalnych realiów jego plany ustanowienia (jakiegoś) pokoju na Bliskim Wschodzie pozostaną nierealne. Jednocześnie jakiekolwiek dalej idące uelastycznienie stanowiska premiera Netanjahu grozi sprzeciwem ekstremistycznych sił koalicji i upadkiem gabinetu.

W oczekiwaniu na powrót dyplomacji kraje regionu prowadzą intensywne konsultacje, analizują możliwości i podejmując działania mające zabezpieczać ich interesy. Własne pomysły przedstawia też izraelska opozycja, licząca na załamanie się obecnego układu rządowego.

Jej szef i były premier, Ja’ir Lapid, zaprezentował opinie, na czym powinno polegać polityczne zwycięstwo Izraela zbudowane na militarnym sukcesie. Warto przyjrzeć się tym dywagacjom, gdyż to być może one będą kształtowały przyszłą politykę Izraela. Jej osią, według Lapida, powinno być uwolnienie zakładników i wielomiesięczne zawieszenie broni oraz utworzenie cywilnego rządu w Gazie, usunięcie Hezbollahu z rejonu granicznego, szeroko rozumiany proces normalizacji z krajami arabskimi, tworzenie regionalnej koalicji przeciwko Iranowi, zablokowanie irańskiego programu nuklearnego oraz rehabilitacja izraelskiego pogranicza i odbudowa potencjału militarnego.

Inicjatywa dyplomatyczna Izraela miałaby koncentrować się na normalizacji z Arabią Saudyjską, dopełniającej Porozumienia Abrahama. Koalicja arabsko-izraelska stanowiłby bazę dla alternatywnego rządu w Gazie, przywrócenia zdolności armii libańskiej do kontrolowania południa kraju oraz dla kanalizowania zagrożeń ze strony sojuszników Iranu od Jemenu do Iraku.

Ja’ir Lipid na spotkaniu z amerykańskim sekretarzem stanu Antonym J. Blinkenem, Waszyngton, kwiecień 2024. Źródło: Departament Stanu USA, foto Chuck Kennedy.

W Gazie w okresie przejściowym stacjonowałyby siły międzynarodowe, w tym z ZEA, Egiptu i Maroka oraz cywilni funkcjonariusze Autonomii Palestyńskiej. Z zadaniem pomocy w dystrybucji żywności i nadzoru nad odbudową Strefy.

Kolejny krok to zwołanie w nieodległym terminie w Rijadzie konferencji z udziałem Izraela, Stanów Zjednoczonych, Arabii Saudyjskiej, krajów będących sygnatariuszami Porozumień Abrahama oraz rządu libańskiego i Autonomii Palestyńskiej. Cele tej „regionalnej koalicji” to:

·      dyslokacja 34 tysięcy żołnierzy libańskich szkolonych przez Brytyjczyków przy granicy z Izraelem, ze wsparciem sił amerykańskich i francuskich;

·      utworzenie organu administrującego Strefą Gazy, z udziałem przedstawicieli Arabii Saudyjskiej, Egiptu, krajów Porozumień Abrahama, USA, UE oraz grupy cywilnych funkcjonariuszy Autonomii Palestyńskiej, ale bez dostępu do środków finansowych wydzielonych na odbudowę;

·      działanie dla powstrzymania rozwoju irańskiego programu atomowego środkami dyplomatycznymi lub militarnymi oraz zabiegów o hegemonię w regionie z użyciem ugrupowań sojuszniczych;

·      doprowadzenie do postępu normalizacji saudyjsko-izraelskiej i stworzenia mechanizmów współpracy w podstawowych dziedzinach;

·      opublikowanie oświadczenia deklarującego wolę uczestników przyszłego oddzielenia Izraelczyków i Palestyńczyków, zgodnie z zasadą dwupaństwowości, w połączeniu z istotną reformą Autonomii Palestyńskiej i zachowaniem bezpieczeństwa Izraela. Izrael zobowiąże się do nieanektowania Zachodniego Brzegu, a Palestyńczycy do zwalczania terroryzmu i gruntownej zmiany systemu edukacyjnego.

Deklaracja Porozumień Abrahamowych. Źródło: Wikipedia

Lapid uważa, że niezależnie od możliwych korekt powyższy plan jest realny, bliski wszystkim zainteresowanym stronom i wstępnie przedyskutowany, w tym z Arabią Saudyjską i Stanami Zjednoczonymi. Na przeszkodzie do podjęcia stoi sprzeciw rządu izraelskiego wobec zaakceptowania Autonomii Palestyńskiej jako komponentu porozumienia.

Cóż… wymowa jest oczywista. Trzeba zmienić rząd izraelski i wszyscy będą zadowoleni. Niestety, rzeczywistość jest bardziej skomplikowana, a przeszkód i problemów do pokonania znacznie więcej. Ponadto obecny konflikt ma wciąż potencjał wojny regionalnej, a możliwość eskalacji niezmiennie pozostaje w zasięgu premiera Netanjahu.

W opiniach Lapida brakuje też szerszego kontekstu regionalnego, a już raz jego ignorowanie wywróciło amerykańskie starania o normalizację saudyjsko-izraelską. Teraz musi ona uwzględniać zarówno dramat ludności cywilnej Gazy, postęp kolonizacji Zachodniego Brzegu i konsekwencje wojny w Libanie, ale również dokonaną przy chińskim udziale uregulowanie stosunków saudyjsko-irańskich. Do momentu, w którym Trump przejmie władzę w Białym Domu, na Bliskim Wschodzie może się jeszcze wiele wydarzyć. Później przyjdzie jednak czas na wywiązanie się z zapowiedzi pokoju. Oby stał się realny i był budowany na trwałych podstawach.

Krzysztof Płomiński*

Krzysztof Andrzej Płomiński – polski dyplomata, urzędnik państwowy, politolog. Ambasador Rzeczypospolitej Polskiej w Iraku (1990–1996) i pierwszy polski ambasador w Arabii Saudyjskiej (1999–2003). Dyrektor Departamentu Afryki i Bliskiego Wschodu w MSZ oraz urzędnik placówek dyplomatycznych w Libii i Jordanii.
Ekspert Centrum Stosunków Międzynarodowych. Doradca dyplomatyczny Krajowej Izby Gospodarczej.

 © Future Arabia

POPULARNE

Głodny informacji?
Już wkrótce wystartuje newsletter!