SPECJALNA SESJA ŚWIATOWEGO FORUM GOSPODARCZEGO W RIJADZIE ponownie przyciągnęła uwagę do Arabii Saudyjskiej. To wydarzenie pretendujące do rangi globalnego, rywalizujące z Davos, było bowiem nie tylko okazją do rutynowej debaty nt. światowych problemów w gronie 1000 ekspertów, biznesmenów i polityków z 92 państw (z Polski min. Ignacy Niemczycki z Ministerstwa Rozwoju i Technologii). Pod hasłem międzynarodowej współpracy, rozwoju i wyzwań energetycznych. Z uwzględnieniem konfliktów jako największego zagrożenia dla globalnej gospodarki, używanej też instrumentalnie do celów politycznych poprzez restrykcje handlowe, technologiczne, fragmentaryzację relacji, ingerencje administracyjne.

Konflikty przybrały skalę pandemii, generując katastrofalne skutki, pogłębiając dysproporcje Północ-Południe. Kumulacja negatywnych zjawisk wymaga zmiany podejścia międzynarodowych aktorów, perspektywicznego myślenia i jednolitych standardów. Także w odniesieniu do cywilnych ofiar konfliktów, naruszeń prawa międzynarodowego oraz powojennej odbudowy, która nie może odbywać się w rytmie kolejnych konfliktów. Taki był główny nurt wystąpień, ukierunkowany przez gospodarzy.

Jeszcze ważniejsze i powiązane z saudyjskim widzeniem spraw regionalnych i globalnych były prowadzone podczas Forum zakulisowe rozmowy polityków, skoncentrowane na sytuacji w i wokół Gazy oraz aktywności dyplomacji amerykańskiej. Sekretarz stanu Antony Blinken kontynuował w Rijadzie próby znalezienia klucza do wyjścia z „najtrudniejszej od 1948 sytuacji”. Doraźnie – do powstrzymania izraelskiej ofensywy na Rafah i rozszerzenia pomocy humanitarnej, uzgodnienia rozejmu i otwarcia drogi do procesu politycznego, obejmującego negocjacje nt. państwowości palestyńskiej. A szerzej – do rewitalizacji planu normalizacji saudyjsko-izraelskiej (uzgodnionego co do zasady przed 7/10), równolegle z odnowieniem paktu bezpieczeństwa USA – Arabia. Planu mającego zmienić kształt Bliskiego Wschodu i ugruntować tam pozycje USA, naruszonego atakiem Hamasu na Izrael, konsekwencjami izraelskiego odwetu, regionalną eskalacją konfliktu i narastaniem międzynarodowej solidarności z Palestyńczykami. A przede wszystkim izraelską obstrukcją i wcześniejszymi błędami amerykańskiej polityki w regionie. Stało się bowiem jest jasne, że kontynuacja Porozumień Abrahama jest niemożliwa bez godnej oferty dla narodu palestyńskiego.

Saudyjski następca tronu i A. Blinken powiedzieli podczas Forum, że oba porozumienia – normalizacyjne z Izraelem i amerykańsko-saudyjskie – są na wyciągnięcie ręki. Niewątpliwie jest to sygnał dla Izraela mający skłaniać do refleksji. Także nad skutkami zerwania przez Waszyngton iunctim i podpisania z Rijadem jedynie dokumentów dwustronnych (bezpieczeństwo, energetyka jądrowa, wysokie technologie).

Co z tego wytrzyma próbę czasu? Cóż, administracji USA pali się pod nogami przedwyborczy grunt, a temperaturę podnoszą jeszcze studenckie protesty. Saudyjczycy potrzebują stabilizacji regionalnej i uporządkowania stosunków z USA oraz inwestycji by realizować transformację i zapewnić płynne przekazanie władzy w Rijadzie. Obecnie na normalizację z Izraelem, potrzebną ale nie za wszelką cenę, nie mogą pójść bez solidnego komponentu palestyńskiego. Realia po 7/10 wyglądają inaczej. Następca tronu musi uwzględniać nastroje społeczne, interesy w regionie i świecie islamu oraz zagrożenia bezpieczeństwa ze strony Iranu i jego sojuszników. Te ostatnie USA chcą neutralizować solidniejszymi gwarancjami obejmującymi cały arabski obszar Zatoki (GCC). Łącznie z integracją systemów obrony powietrznej i przeciwrakietowej oraz współdziałania marynarek wojennych, co może stanowić zalążek regionalnego systemu bezpieczeństwa i przeszkodę dla ekspansji Chin w obszarze wojskowości. Co do Izraela – raczej będzie musiał czekać na kolejną okazję normalizacji z saudyjskim sąsiadem, choć dzika karta wciąż leży na stole. A Palestyńczycy – na zmiany pozwalające wyjść z matni.

Wracając do Forum. Gospodarze wykorzystali wydarzenie do wzmocnienia wizerunku kraju i następcy tronu, pokazania sukcesów transformacji, nawet jeśli szereg ambitnych projektów musieli rozłożyć w czasie. Z wielu słabości uczynili atuty. Sektor poza naftowy już generuje połowę PKB, udział kobiet w rynku pracy osiągnął 40%, a kwestie praw obywatelskich budzą mniej emocji. Promują tezę, że otwarta współpraca zmniejsza ryzyko wojny i jest warunkiem rozwoju, w przeciwieństwie do sankcji i restrykcji. Zaprezentowali się jako siła stabilizująca w regionie i świecie, szukająca politycznych rozwiązań, ułożenia relacji z sąsiadami, dbająca o własne interesy, ale mająca również w polu widzenia problemy innych obszarów, w tym wojnę w Ukrainie. Wreszcie – rozwiali wiele wątpliwości co do wiarygodności sojuszu z USA.

Krzysztof Płomiński*

Krzysztof Andrzej Płomiński – polski dyplomata, urzędnik państwowy, politolog. Ambasador Rzeczypospolitej Polskiej w Iraku (1990–1996) i pierwszy polski ambasador w Arabii Saudyjskiej (1999–2003). Dyrektor Departamentu Afryki i Bliskiego Wschodu w MSZ oraz urzędnik placówek dyplomatycznych w Libii i Jordanii.
Ekspert Centrum Stosunków Międzynarodowych. Doradca dyplomatyczny Krajowej Izby Gospodarczej

Fot. Saudi Tourism Authority

POPULARNE

Głodny informacji?
Już wkrótce wystartuje newsletter!