Trzy lata temu odpowiadałem na liczne pytania, dlaczego Arabia Saudyjska, oddany sojusznik Stanów Zjednoczonych, nie zareagowała na rosyjską agresję na Ukrainę przykładając rękę do nałożenia zachodnich sankcji na Moskwę. Ówczesne wyjaśnienia w świetle rozwoju wydarzeń pozostają nie tylko aktualne, ale również jeszcze bardziej oczywiste. Warto je przypomnieć, gdy oczy całego świata zwróciły się na odbywające się w Królestwie rozmowy.
Naczelną zasadą saudyjskiej polityki jest zachowanie wewnętrznej stabilizacji. Istotnym czynnikiem zewnętrznym jej zapewnienia pozostaje globalna równowaga na rynku ropy, decydująca o kondycji finansowej państwa. Jej utrzymanie wymaga współdziałania z innymi potentatami na rynku. Przede wszystkim z Rosją w ramach OPEC+, niezależnie od zdarzających się kolizji biznesowych interesów. Ukraina natomiast w momencie agresji miała odległe miejsce w rankingu saudyjskich priorytetów. Przyczyn było jednak więcej. Powstały kryzys Rijad postrzegał bowiem przede wszystkim jako konsekwencję zmian zachodzących w świecie, walki o supremację, skutek powstawania wielobiegunowego świata. Jedną z wojen Zachodu. Rządzący krajem książę Muhammad bin Salman pozostawał więc ostrożny. Zabiegał przecież dla Arabii Saudyjskiej o status jednego z ośrodków wyłaniającego się nowego globalnego porządku, redefiniującego interesy i wpływy poszczególnych aktorów. Saudyjczycy szybko dostrzegli szansę odegrania roli mediatora w konflikcie rosyjsko-ukraińskim, w którym szczególną rolę odrywały Stany Zjednoczone. Niemniej jednak osiągnięcie koniecznej do tego symetrii w relacjach z obiema bezpośrednimi stronami konfliktu zajęło nieco czasu. Od początku apelowali też o pokój oparty na zasadzie suwerenności i zgodny z zasadami Karty Narodów Zjednoczonych, inicjując równoległe kontakty z Moskwą i Kijowem, w tym na najwyższym szczeblu, a od 2023 roku udzielając Ukrainie wielomilionowej pomocy humanitarnej i rozwojowej.
W podejściu do wojny saudyjski władca musiał uwzględniać realia bliskowschodnie, w tym dziesiątki nierozwiązywanych od dekad konfliktów, z zachodnim zaangażowaniem. Tworzyły one chaos w bezpośrednim otoczeniu stabilnego obszaru Zatoki, groziły eskalacją i rozszerzeniem. Tymczasem Arabia Saudyjska i sąsiednie monarchie potrzebowały stabilizacji koniecznej dla realizacji strategicznych projektów transformacji mających zapewnić uniezależnienie od ropy naftowej.
Agresja na Ukrainę nastąpiła w okresie, w którym dyplomacja saudyjska podejmowała poważne wysiłki zmierzające do złagodzenia napięć w regionie. W 2021 roku nastąpiło uregulowanie kryzysu z Katarem, a rok później doszło do rozejmu w wojnie domowej w Jemenie, gdzie Saudyjczycy kierowali nieudaną interwencją regionalnej koalicji. Następnie wygaszone zostały napięcia z Turcją i nastąpiła normalizacja stosunków z Iranem, wsparta mediacją Pekinu. Rijad zaangażował się też w doprowadzenie do powrotu Syrii do Ligi Arabskiej, a po obaleniu reżimu Asada wsparł stabilizację w tym kraju i w Libanie. Mediował w Sudanie. Przez cały czas konfliktu wokół Gazy Arabia Saudyjska zachowywała ostrożne podejście, jednocześnie przewodząc działaniom krajów arabskim i muzułmańskich zmierzających do wygaszenia rozlewającego się kryzysu i przejścia do rozwiązań politycznych. Bardziej zdecydowanie niż wcześniej akcentowano konieczność postępu w kierunku państwowości palestyńskiej, zgodnie z arabskim planem pokojowym, jako warunku koniecznego dla normalizacji saudyjsko-izraelskiej. Rijad odegrał też główną rolę w wypracowaniu przez grupę państw arabskich odpowiedzi na „plan Trumpa” wysiedlenia ludności Gazy, zachowując konstruktywne podejście i starając się nie antagonizować amerykańskiego prezydenta.
Angażując się w mediację rosyjsko-ukraińską zgodnie z amerykańskim scenariuszem książę Muhammad bin Salman realizuje wymierne interesy państwa i umacnia swą pozycję męża stanu na arenie międzynarodowej i regionalnej oraz w Królestwie, gdzie jeszcze formalnie nie ma pełni władzy. Utrwala też szczególne stosunki z USA, czego wyrazem była złożona bezpośrednio po inauguracji Donalda Trumpa deklaracja zainwestowania 600 miliardów USD. Mająca również wymiar osobisty, kultywowany od pierwszej kadencji oraz akcentowany chłodnymi relacjami z administracją Bidena i odpornością na jej naciski. Należy odnotować, że rola Rijadu w uruchamianym procesie ukraińsko-rosyjskim wykracza poza zapewnienie miejsca i logistyki. Jest także merytoryczna i będzie miała dalszy ciąg.
Czytaj także: Trump i Bliski Wschód
Mediacja nie byłaby możliwa bez zachowania przez Rijad akceptowalnej symetrii w podejściu do stron konfliktu, wzajemnych sympatii z gospodarzem Białego Domu, a zapewne również bez zdolności Saudyjczyków do zapewnienia hermetyczności, roboczej atmosfery rozmów, unikania upubliczniania kontrowersji. To również niezła rekomendacja na przyszłość. Do zdyskontowania przy finalizacji negocjowanych dwustronnych umów amerykańsko-saudyjskich dotyczących nowego paktu bezpieczeństwa oraz stosunków gospodarczych, w tym współpracy w dziedzinie pokojowego wykorzystania energii atomowej. Nie zapominając, że projekt ten Waszyngton wiąże z normalizacją stosunków saudyjsko-izraelskich.
Jak na razie, Europa, mimo podejmowanych działań, znajduje się na marginesie procesu, którego miejscem jest Arabia Saudyjska. Tymczasem może on mieć fundamentalny wpływ na rozwój sytuacji w Europie na wiele lat. UE powinna poszukiwać bliższych relacji z Rijadem i stolicami arabskich państw Zatoki, prezentujących podobne podejście. Deklarujących zarówno zaangażowanie na rzecz pokoju jak udział w odbudowie Ukrainy i rozwój współpracy z Rosją. W sprawach bezpieczeństwa coraz wyraźniejsze są związki sytuacji w Europie oraz na Bliskim Wschodzie. Powinno to służyć refleksji i przełożyć się na współdziałanie. Na razie wygląda na to, że Amerykanie przy wsparciu Arabów będą budować jakiś pokój między Ukrainą z Rosją, zaś Europa przygotowywać się do wojny z Moskwą. Ale cóż, przecież sytuacja jest dynamiczna.
Krzysztof Płomiński*
* Krzysztof Andrzej Płomiński — polski dyplomata, urzędnik państwowy, politolog. Ambasador Rzeczypospolitej Polskiej w Iraku (1990–1996) i pierwszy polski ambasador w Arabii Saudyjskiej (1999–2003). Dyrektor Departamentu Afryki i Bliskiego Wschodu w MSZ oraz urzędnik placówek dyplomatycznych w Libii i Jordanii.
Ekspert Centrum Stosunków Międzynarodowych. Doradca dyplomatyczny Krajowej Izby Gospodarczej.
© Future Arabia