Skarbiec Biblioteki Narodowej w Warszawie trafi wkrótce do nowej siedziby w Pałacu Rzeczypospolitej. A wraz z nim manuskrypt Wacława hr. Rzewuskiego (1784–1831 r.) „O koniach wschodnich i pochodzących z ras orientalnych”. Zabytek stanowiący kamień węgielny polskich relacji z krajami Płw. Arabskiego i zainteresowania Orientem. Dzieło podczas powstania listopadowego nadzwyczajnym zbiegiem okoliczności przetrwało śmierć autora i konfiskatę przez Rosjan jego majątku oraz długie dekady wojen i konfliktów. Po części w zapomnieniu, ale zachowując ogromną siłę wyrazu i wielkie znaczenie dla promocji Polski.

Na 352 stronach zawiera opis zapoczątkowanych w 1818 roku podróży autora na plemienne tereny dzisiejszej Arabii Saudyjskiej, Syrii, Kataru, ZEA i Kuwejtu, udokumentowany setkami kolorowych rysunków, ilustracji, map i szkiców. Jeden z nich przedstawia sanktuarium w Mekce. Tytuł dzieła może nieco mylić. Wprawdzie biznesowe i naukowe zainteresowanie końmi czystej krwi arabskiej było motorem wypraw i manuskrypt to odzwierciedla, niemniej, co najmniej równie wielką wartość mają wnikliwe opisy historii, tradycji, kultury i sposobu życia spotkanych plemion beduińskich. Łącznie z ich listą i unikatowym zapisem nut muzyki ludzi pustyni.

Szkic sanktuarium w Mekce. Fot. archiwum autora

Kim był wielki Polak, który jako pierwszy Europejczyk przemierzył bezkresne pustynie Nadżdu i autentycznie je pokochał. Człowiek, który dzięki dokonanym w Arabii zakupom stworzył podstawy polskiej hodowli konia arabskiego. Pielęgnowanej do tego stopnia, że dalecy potomkowie sprowadzonych rumaków wracali w minionych dekadach do Arabii, by wzmocnić czystość rasy w miejscu jej powstania. Podróżnik, naukowiec i biznesmen, który zyskał szacunek i przyjaźń plemiennej arystokracji pozwalające mu cieszyć się honorowym tytułem szejka i emira. Bohater beduińskich pieśni, a w Polsce inspirujący najwybitniejszych poetów, pisarzy i malarzy.

O sobie pisał, że przebiegł całą Arabię skalistą i pustą wszerz i wzdłuż, czując się tam jak w kraju rodzinnym. Korzystał z dokładnej znajomości języka i obyczajów miejscowych. Jeździł konno i władał dzidą jak prawdziwy Beduin. Nie bał się upałów, zmian klimatu i niebezpieczeństw. Cóż – niezły zestaw cech, które i dzisiaj przydałyby się przy kwalifikowaniu dyplomatów i przedsiębiorców do pracy w tamtym regionie. No, może bez wymachiwania dzidą, za to z akcentem na obopólny szacunek i wzajemne korzyści.

Należy dodać, że już wcześniej hrabia był świetnie przygotowany do przygody z Orientem. Nauczył się języka tureckiego i arabskiego. Studiował historię i kulturę regionu. Zapoznał się z zasadami islamu. Założył i był wydawcą pierwszego w świecie pisma orientalistycznego wydawanego w Wiedniu oraz członkiem wielu europejskich towarzystw naukowych.

Okładka Saudi Aramco Magazine. Fot. archiwum autora

Widziałem manuskrypt w 1999 roku na kilka miesięcy przed rozpoczęciem misji pierwszego ambasadora RP w Arabii Saudyjskiej. Jako jeden z nielicznych na przestrzeni paru poprzedzających dekad. Nie bez trudu uzyskałem mikrofilm rękopisu (pisanego po francusku ze wstawkami w j. arabskim). Na tej podstawie w King Faisal Center sporządzono papierowe kopie, rozesłane wyspecjalizowanym fundacjom saudyjskim. Sprawę błyskawicznie nagłośniły media. Wydawany w Stanach Zjednoczonych i mający światowy zasięg „Saudi Aramco Magazine” wysłał do Polski dziennikarza dla opisania tematu w specjalnym wydaniu periodyku. Była to pierwsza i udana inwestycja tego holdingu w naszym kraju. Czasami jednak zarówno cisza jak rozgłos nie służą sprawie. Delegacja królewskiej Fundacji Dziedzictwa Narodowego, która udała się do Warszawy, by rozmawiać o współpracy przy naukowym opracowaniu, wielojęzycznym wydaniu całego dzieła i jego promocji zrezygnowała z dalszych kontaktów po wysłuchaniu oczekiwań finansowych strony polskiej. Osiemnaście lat później – w 2018 roku – podobny projekt z imponującym efektem został zrealizowany we współpracy Biblioteki Narodowej z fundacją Qatar Museums. Kilkutomowe wydawnictwo jest jednym z nielicznych szczególnie udanych przykładów współpracy kulturalno-naukowej o najwyższym ciężarze gatunkowym z krajami arabskimi. Również z punktu widzenia dalszych prac badawczych, akademickich i promocji.

Katarskie wydanie w ramach współpracy Biblioteka Narodowa – Qatar Museums. Fot. ze zbiorów autora

A co więcej – także biznesowych. Przykładem może być bibliofilskie faksymile dzieła hr. Rzewuskiego wraz z rysunkami, wydane przez warszawski Dom Emisyjny Manuscriptum, jedno z najlepszych wydawnictw na świecie w tym obszarze. Minimalne jest natomiast wykorzystanie dzieła i osoby autora w dyplomacji kulturalnej państwa. Ugrzęzły plany nakręcenia filmu o wielkim Polaku, mogącego konkurować z obrazami nt. Lawrence’a. Poczta Polska czeka z wydaniem znaczka, aż uczyni to najpierw któryś z krajów arabskich.

Pomost między kulturą polską a arabską. Okładka faksymile ozdobiona 24 karatowym złotem.
Fot. za zgodą wydawcy – Dom Emisyjny Manuscriptum.

Może teraz dostępność manuskryptu w Pałacu Rzeczypospolitej dla szerszej publiczności pobudzi wyobraźnię. Na wszelki wypadek podpowiadam, że monarchie Płw. Arabskiego, łącznie z Arabią Saudyjską, w ramach programów transformacji przywiązują wielką wagę do budowy narodowej tożsamości. A manuskrypt stanowi dla tego procesu cenne wsparcie. Tym bardziej że podróże hr. Rzewuskiego przypadają na ważny okres kształtowania się saudyjskiej państwowości – upadku pierwszego i powstawania drugiego państwa Saudów. Wdzięcznym zadaniem byłoby też elektroniczne ożywienie rysunków i opisów, dla edukacji i rozrywki…

Krzysztof Płomiński*

Krzysztof Andrzej Płomiński – polski dyplomata, urzędnik państwowy, politolog. Ambasador Rzeczypospolitej Polskiej w Iraku (1990–1996) i pierwszy polski ambasador w Arabii Saudyjskiej (1999–2003). Dyrektor Departamentu Afryki i Bliskiego Wschodu w MSZ oraz urzędnik placówek dyplomatycznych w Libii i Jordanii.
Ekspert Centrum Stosunków Międzynarodowych. Doradca dyplomatyczny Krajowej Izby Gospodarczej

POPULARNE

Głodny informacji?
Już wkrótce wystartuje newsletter!