Papież, który przeszedł do historii jako orędownik dialogu międzyreligijnego, pozostawia po sobie dziedzictwo budowania mostów na Bliskim Wschodzie.

W swym ostatnim wielkanocnym kazaniu oraz podczas spotkania z wiceprezydentem Stanów Zjednoczonych na kilka godzin przed odejściem na zawsze papież Franciszek zaakcentował dwa tematy, którym od wielu miesięcy poświęcał szczególną uwagę. Pokój w Ukrainie oraz na Bliskim Wschodzie. To część pozostawionego testamentu, choć nieporównywalnie trudniejsza do wykonania, niż życzenia dotyczące ceremoniału pogrzebowego i wyboru następcy.

Na Bliskim Wschodzie zakończony właśnie pontyfikat zostanie zapamiętany w wymiarze politycznym, religijnym i ludzkim. Franciszek postrzegał ten obszar jako część Globalnego Południa szczególnie dotkniętą konfliktami i nieszczęściami. Nie bez winy Zachodu. To tam udał się w swoją drugą zagraniczną podróż, odwiedzając Jordanię, Palestynę i Izrael. Z apelem o wzajemny szacunek, pojednanie, porozumienie i pokój. Równolegle będąc zaangażowany w dialog chrześcijan z muzułmanami i żydami oraz występując przeciwko antysemityzmowi. A w następnych latach przyszła kolej na dalsze wizyty śladami poprzedników — Turcję, Egipt oraz Maroko.

Papież Franciszek podczas mszy w Abu Zabi w lutym 2019 r. Źródło: Vatican News

W 2019 roku Franciszek pojechał do Zjednoczonych Emiratów Arabskich jako pierwszy w historii papież przybywający na Półwysep Arabski. Niosąc hasło „Uczyń mnie narzędziem pokoju”. Uczestnicząc w promowanym przez władze ZEA spotkaniu międzyreligijnym „Braterstwo ludzkie”. Odprawiając katolicką mszę dla 180 tysięcy osób. Przecząc tezie, że na obszarze Półwyspu — sercu islamu — jest miejsce tylko dla wyznawców jednej religii.

Wizyta została uznana za historyczną, zapoczątkowując proces budowy relacji Stolicy Apostolskiej z monarchiami Półwyspu Arabskiego. Oficjalnych, bo te nieoficjalne istniały od lat. Trzy lata później do listy papieskich podróży dopisany został Bahrajn. Franciszek przyjechał do Manamy na zaproszenie króla, a wizyta miała charakter zarówno państwowy, jak i religijny. Wydarzeniem stało się nabożeństwo w nowej katedrze. Pierwszej tej rangi świątyni w regionie mającym piękną tradycję chrześcijaństwa. Dominującego w Arabii przez kilka pierwszych wieków od narodzenia się tej religii, której materialne i żywe ślady zachowały się tam po dziś. Obie podróże przecierały drogę do pogłębienia międzyreligijnego dialogu, tolerancji, eliminowania uprzedzeń i współdziałania. Był to szlak prowadzący do wizyty w Rijadzie. Zabrakło jednak na to przede wszystkim czasu.

Wydarzeń zapisanych w historii było więcej. W 2021 roku taki wymiar miała wizyta w Iraku. Też pierwsza w tym państwie, które w minionych dekadach przeszło swoistą drogę krzyżową, choć daleko nie jako jedyne w regionie. Franciszek zrealizował niespełnione marzenie Jana Pawła II. Grunt pod to pragnienie przygotowywał już podczas mojej misji w Bagdadzie arcybiskup Marian Oleś, wówczas nuncusz apostolski w Iraku.

Pobyt Franciszka w Mezopotamii był nasycony symboliką. Papież odwiedził Ur, miejsce pochodzenia Abrahama, do którego odwołują się wszystkie religie objawione, ale też miasta przechowującego tradycję religijną starszą o tysiące lat od biblijnych czasów. Dzisiaj marginalizowaną lub zapomnianą, choć mogłaby być wspólną płaszczyzną pojednania zwaśnionych religii, społeczności i narodów. Kamieniem milowym w międzywyznaniowym dialogu stało się bezprecedensowe spotkanie Franciszka z wielkim ajatollahem as-Sistanim w świętym dla szyitów Nedżefie. Duży lokalny i międzynarodowy rezonans miało włączenie do programu Irbilu, stolicy Kurdyjskiej Autonomii, oraz Mosulu, gdzie Ojciec Święty modlił się w ruinach czterech kościołów zniszczonych przez tzw. Państwo Muzułmańskie.

Papież Franciszek w Mosulu w Iraku podczas podróży apostolskiej, rok 2019. Źródło Vatican News

Zniszczone chrześcijańskie świątynie to zresztą część całego bliskowschodniego krajobrazu. Regionu, gdzie chrześcijan gwałtownie ubywa, z Izraelem włącznie. Przyczyn jest wiele, ale na pierwszym miejscu należy wymienić konsekwencje chaosu i destabilizacji obszaru oraz stosunkową łatwość migracji. Gdy byłem w Iraku chrześcijan, zresztą należących do 14 wyznań, było ponad milion. Kiedy przed rokiem spotkałem na forum w Rijadzie chaldejskiego patriarchę Bagdadu, kardynała Louisa Sako, mówił o może 100 tysiącach. Co warte odnotowania, obecnie o kardynale Sako iracki premier mówi jako o dobrym kandydacie na następcę Franciszka. Cóż, w końcu od rządów w Watykanie pochodzącego z Syrii Grzegorza III minęło 13 wieków. Widać wizyta sprzed czterech lat pozostawiła trwałe ślady.

Osobisty stosunek Franciszka do wojen i ludzkich dramatów przejawił się w szczególnej formie w odniesieniu do dramatu Gazy. Wręcz rytuałem stały się wieczorne telefony papieża do jedynego katolickiego kościoła w Strefie oraz ranne modlitwy o zakończenie katastrofalnej wojny, porozumienie obu narodów i pokój. Mówił o tym mediom. Alarmował też w sprawie kryzysu humanitarnego, strzelania do dzieci, bombardowania szkół, szpitali i obiektów kultu.

Dziś w Gazie muzułmanie i chrześcijanie mówią, że „odszedł człowiek, który po Bogu był dla nich największym wsparciem”. I zachowują wiarę, że dokumentowany czynami swego rodzaju testament Franciszka zostanie wypełniony. Z bożą i ludzką pomocą.

Krzysztof Płomiński*

Krzysztof Andrzej Płomiński — polski dyplomata, urzędnik państwowy, politolog. Ambasador Rzeczypospolitej Polskiej w Iraku (1990–1996) i pierwszy polski ambasador w Arabii Saudyjskiej (1999–2003). Dyrektor Departamentu Afryki i Bliskiego Wschodu w MSZ oraz urzędnik placówek dyplomatycznych w Libii i Jordanii.
Ekspert Centrum Stosunków Międzynarodowych. Doradca dyplomatyczny Krajowej Izby Gospodarczej.

 © Future Arabia

POPULARNE

Głodny informacji?
Już wkrótce wystartuje newsletter!