Do opisu sytuacji w Strefie Gazy najbardziej pasuje słowo „apokalipsa”. Dramatyczna wizja końca świata, tyle że dziejąca się na naszych oczach. Rozłożony w czasie proces zagłady całej społeczności, jej zasobów ludzkich, duchowych i materialnych. Już obecnie pretendujący do ścisłej czołówki narodowych i humanitarnych katastrof zapisanych w historii ludzkości na przestrzeni wieków. Dokonujący się w czasie rzeczywistym przy biernej postawie społeczności międzynarodowej i poszczególnych państw. Czy Palestyńczycy w Gazie, ale także na Zachodnim Brzegu są skazani na poniżenie, śmierć lub wygnanie ze skrawków ziemi pozostałych z ich ojczyzny? I jaką wszyscy musielibyśmy za to zapłacić cenę?
Konflikt palestyńsko-izraelski to pozornie wielokrotnie zaciśnięty węzeł gordyjski. Ale łatwo wytłumaczalny. Zbiegiem dziejowych wyroków i decyzji kolonialnych mocarstw dwa narody walczą o tę samą ziemię Palestyny. A Dom nie jest łatwo podzielić, pójść na kompromis, rozliczyć krzywdy i ofiary. Narosłe przez dekady. Bowiem sytuacja, z jaką mamy do czynienia po terrorystycznym ataku Hamasu na Izrael 7 października 2023 roku to tylko najnowszy epizod w wieloletnich krwawych zmaganiach. Próżno szukać tego, kto zaczął. A należy dodać, że w węźle jest parę boskich nitek i supłów zawiązanych przez globalnych i regionalnych graczy.
Od dawna wiadomo, a wydarzenia ostatnich niespełna dwóch lat to potwierdzają, że rozwiązanie musi polegać na podziale historycznej Palestyny. I ustanowieniu państwa palestyńskiego, obok Izraela. W jedynych możliwych do przyjęcia granicach sprzed wojny 1967 roku, z modyfikacjami. To też warunek prawdziwego pokoju regionalnego i przełamania tam plagi ciągłych wojen i konfliktów. Chaosu, którego ponure konsekwencje przesączają się do Europy od dziesięcioleci, nie zawsze od razu zauważane. I powiązane z zagrożeniami ze strony Rosji.
Coś jednak zaczyna się zmieniać. Skrajna polityka rządu Izraela w Gazie i na Zachodnim Brzegu, podbudowana również biblijnymi odniesieniami, odziera to państwo z wyjątkowego immunitetu, z którego korzystało w zachodnim świecie po tragedii Holokaustu. Protesty wychodzą też z wpływowych środowisk żydowskich w świecie. I w samym Izraelu, choć tu zakres społecznej akceptacji dla politycznych rozwiązań i państwowości palestyńskiej jest obecnie niski. Jednocześnie w wielu liczących się krajach Zachodu narastają nastroje antysemickie. Nasilają się oskarżenia o zbrodnie wojenne i ludobójstwo w Gazie, choć wciąż są one oparte na szczątkowych danych. Coraz więcej państw ogranicza lub zawiesza współpracę z Izraelem i bierze pod uwagę zastosowanie sankcji. Dzisiaj bodaj jedynego liczącego się narzędzia. Choć nie panaceum, co widzimy również w przypadku Rosji.
Kolejne państwa zachodnie decydują się również na uznanie państwa palestyńskiego. Po raz pierwszy rysuje się szansa skutecznego połączenia wysiłków krajów arabskich na czele z Arabią Saudyjską z europejskimi, koordynowanymi przez Francję. Od dłuższego czasu trwają konsultacje obu stron na szczeblu ministerialnym w Madrycie. Zasadniczym celem jest przygotowanie i zwołanie w połowie czerwca w siedzibie ONZ w Nowym Jorku sponsorowanej przez Rijad i Paryż konferencji międzynarodowej w sprawie „dwupaństwowej formuły rozwiązania”. Cel — przyjęcie końcowego dokumentu zawierającego harmonogram ustanowienia Państwa Palestyńskiego.
Proces madrycki obejmuje przygotowanie w grupach roboczych konkretnych rozwiązań obejmujących różne aspekty konfliktu, w tym państwowość, bezpieczeństwo, gospodarkę, kwestie humanitarne i porozumienie pokojowe. Grupy pracują w parach: Jordania-Hiszpania, Włochy-Indonezja, Norwegia-Japonia oraz UE – Liga Arabska. Istotnym punktem wyjścia jest plan arabski dla Gazy, który przewiduje sfinansowanie odbudowy Strefy, ale bez wysiedlania Palestyńczyków.
Trudno przewidzieć, jaki będzie los tych planów. Rząd premiera Netanjahu kieruje się zasadą ucieczki do przodu. Polityką rządzą emocje i partykularne interesy, ale także nawoływania ekstremistycznych partii rządowej koalicji do działań skrajnych, zresztą nie tylko w odniesieniu do Palestyńczyków. W wielu przypadkach ogranicza to wywieranie presji zewnętrznej w obawie, że wywoła ona odwrotny skutek i kolejne fakty dokonane.
Wyrazem niechęci Tel Awiwu do dyplomacji była odmowa izraelskiego rządu wjazdu do Ramallah na rozmowy z prezydentem Palestyny delegacji ministrów spraw zagranicznych grupy państw regionu, na czele z saudyjskim. Rijad podtrzymuje gotowość normalizacji z Izraelem, ale zachowuje iunctim z państwowością palestyńską. Nie został też przerwany proces realizacji Porozumień Abrahamowych (nota bene wkrótce w Warszawie odbędzie się biznesowy szczyt tych porozumień). W teorii pokój na Bliskim Wschodzie jest możliwy i nie musi być odległy. Rzeczywistość mówi coś innego.
Niemniej w Gazie musi wkrótce dojść do przesilenia. Przywrócenia palestyńskiego życia. Oby nowojorska konferencja przyniosła nadzieję, a także nagłośniła ideę i założenia procedowanego procesu, o którym w Polsce mało kto słyszał. I przerwała dramat, którego pełną skalę ujawni dopiero czas.
Krzysztof Płomiński*
* Krzysztof Andrzej Płomiński — polski dyplomata, urzędnik państwowy, politolog. Ambasador Rzeczypospolitej Polskiej w Iraku (1990–1996) i pierwszy polski ambasador w Arabii Saudyjskiej (1999–2003). Dyrektor Departamentu Afryki i Bliskiego Wschodu w MSZ oraz urzędnik placówek dyplomatycznych w Libii i Jordanii.
Ekspert Centrum Stosunków Międzynarodowych. Doradca dyplomatyczny Krajowej Izby Gospodarczej.
© Future Arabia