Poldek Zawadzki wychował się w muzycznej rodzinie. Jego ojciec był współtwórcą legendarnej grupy R.A.P., uważanej za jedno z największych objawień reggae w Polsce, oraz gitarzystą Śmierci Klinicznej. Od dziecka powtarzał synowi:
„Zwracaj uwagę na szczerość i prawdziwość emocji w sztuce„.

Mustapha El Boudani pochodzi z południowego Maroka, z wioski M’Hamid El Ghizlane, tuż przy Saharze. Wychowany w rodzinie Nomadów, od najmłodszych lat chłonął muzykę tradycyjną, będącą najbliżej źródeł — śpiew, guimbri, karkabat, bębny oraz gitarę ćwierćtonową. Jego repertuar łączy tradycyjne pieśni saharyjskie z własnymi kompozycjami w języku hassani.

Guimbri
To fundament muzyki Gnawa — trzy struny i skórzane pudło rezonansowe, które wibruje jak echo pustyni. Jego dźwięk jest ciężki i głęboki, niesie w sobie piasek, wiatr i wspomnienia przodków. Kiedy Mustapha gra na guimbri, otwiera przestrzeń, w której wszystko się zaczyna – jakby pod stopami słuchacza płynął piasek. Na tym fundamencie Poldek może budować beskidzkie harmonie, przypominające górskie potoki. Spotykają się dwa pejzaże: pustynna otchłań i górska przejrzystość.
Krakeb (karkabat)
Metalowe kastaniety, które dźwięczą jak łańcuchy – ostro, powtarzalnie, bezlitośnie. Ale ten dźwięk, zamiast zniewalać, wyzwala rytm. W tradycji Gnawa symbolizują pamięć o niewolnictwie, a dziś są narzędziem wolności i wspólnotowego transu. Kiedy łączą się z gitarą z Beskidów, ich metaliczne brzęczenie staje się mostem: budują siłę wspólnego rytmu, w którym dwie kultury mogą oddychać jednocześnie.
„Jak on grał na gitarze, ja akompaniowałem mu, postukując w stolik. Potem się zamieniliśmy i ja grałem na gitarze, a on podgrywał na stole. To było natychmiastowe połączenie” — wspomina Poldek.
Tydzień później Mustafa zaprosił go na swój koncert. Od tamtej chwili rozpoczęła się wspólna podróż, pełna eksperymentów i wzajemnego uczenia się.
„Najważniejsze dla mnie jest, aby muzyka była prawdziwa — w dźwiękach, emocjach i relacjach” — dodaje Poldek.
„Nie chodzi o to, żeby brzmieć egzotycznie. Chodzi o prawdę” — potwierdza Mustafa.

eL Boudani Mus to świadome połączenie pustynnego transu gnawa z subtelnymi gitarowymi brzmieniami Beskidów. Nie jest to „europeizacja” muzyki saharyjskiej — to dialog dwóch tradycji.
„To jak spotkanie dwóch rzek — każda ma swoją siłę, ale gdy się łączą, powstaje coś większego” — podkreśla Mustafa.
Poldek dodaje harmonii, która pozwala europejskiemu słuchaczowi odczuć rytm i emocje, nie burząc autentyczności tradycyjnych pieśni. Gnawa, z jej transowym wymiarem duchowym, w połączeniu z zachodnią strukturą daje unikatowy efekt.
„W Europie wszystko liczymy i planujemy jak trybiki w maszynie. Na pustyni liczy się melodia i energia — ktoś może być nieobecny dwa dni i wrócić, a muzyka dalej płynie” — tłumaczy Poldek.
Współpraca wymagała cierpliwości i wzajemnego zrozumienia. Poldek nauczył się obserwować Mustafę, wspierać jego transowe frazy i wprowadzać subtelne elementy harmonii, które pomagają publiczności poczuć rytm. Nie próbuje zmieniać autentyczności pieśni saharyjskich — każdy dźwięk ma znaczenie i miejsce.

Bębny
To serce wspólnoty – od Maroka po Polskę. Pustynne tbel czy bendir niosą w sobie rytm ziemi, tak samo jak góralskie bębny podtrzymują taniec na beskidzkiej hali. Bębny są uniwersalne, pierwotne – zawsze tam, gdzie człowiek chciał mówić do innych językiem, który wykracza poza słowa. Ich puls sprawia, że publiczność zaczyna oddychać jak jeden organizm, a trans z Sahary spotyka się z medytacyjną cierpliwością gór.
Gitara ćwierćtonowa
Wygląda zwyczajnie, ale jej struny skrywają świat inny niż zachodni. W zachodniej kulturze harmonia budowana jest na bazie dwanaście półtonów – jak klawiatura fortepianu, biały, czarny, czarny, biały. W tradycji arabskiej są jeszcze ćwierćtony, dźwięki smaczki pomiędzy daniem głównym a deserem, które dla naszego ucha brzmią jak „ślizganie się” pomiędzy nutami. To one tworzą maqamy – skale pełne barw i emocji. Maqam Hijaz brzmi jak zawodzenie pustynnego wiatru – pełen napięcia i tęsknoty. Maqam Rast przypomina nasze skale durowe, ale miększe, bardziej liryczne.
Dzięki ćwierćtonowej gitarze Mustapha wnosi do muzyki odcienie, których w Beskidach wcześniej nie było. A kiedy spotykają się z zachodnią harmonią gitary Poldka, powstaje nowy język – ani europejski, ani arabski, lecz wspólny.
„Czasami godzinami siedzieliśmy w pokoju prób, słuchając tylko jednego motywu. To było jak medytacja. Nic nie jest przypadkowe — każdy dźwięk ma swoje miejsce , choć z drugiej strony nic nie jest zamknięte w sztywnych ramach a transowa muzyka pozostawia przestrzeń do nieoczekiwanych wydarzeń” — wspomina Poldek.
„Muzyka łączy ludzi — młodych i starych, w radości i smutku. Doskonale widać, że może także połączyć Beskidy z Saharą” — dodaje Mustafa.
Duet występował zarówno w kameralnych salach, jak i (w poszerzonym składzie) na festiwalach w całej Polsce. Publiczność reagowała entuzjastycznie, przyciągana nie egzotyką, lecz prawdziwymi emocjami i energią sceny.

„Chcemy pokazać, że chodzi o muzykę, nie o egzotykę. Ludzie przychodzą dla emocji, dla szczerości” — mówi Mustafa.
Koncerty często kończą się spontanicznymi jam sessions z publicznością, a niektóre utwory prowadzą słuchaczy w trans, przypominający rytuały Gnawa:
„Czasami czuję, że publiczność jest jak jeden instrument — każdy dźwięk, każdy oddech liczy się w całości” — opowiada Poldek.
Duet przygotowuje premierę pierwszego albumu w formie live session. Poldek tłumaczy:
„Rolki i single pozwalają muzyce żyć w sieci i na scenie. Chodzi o dotarcie do ludzi tam, gdzie są”.
Część utworów Mustafa wykonuje w dialekcie hassani, co wzmacnia autentyczność przekazu. Poldek, ucząc się arabskiego, stara się dokładnie zrozumieć znaczenie każdej frazy:
„Nie można grać tylko dźwięków — trzeba rozumieć słowa i emocje, które za nimi stoją”.
eL Boudani Mus to przykład synergii, która dodaje wartość obu artystom. Polska dyscyplina i górska precyzja łączą się z pustynną swobodą, tworząc niepowtarzalne brzmienie.
„To magia — prostota, która jednocześnie jest nieuchwytna. Less is more — niby mało, a jednocześnie niesamowicie dużo” — podsumowuje Poldek.
Muzyka stała się dla nich laboratorium współpracy międzykulturowej. Poldek zauważa:
„Jeżeli potrafimy współpracować w sztuce, możemy współpracować wszędzie. To uczy szacunku, cierpliwości i zaufania — nie tylko w muzyce, ale też w biznesie czy projektach społecznych”.
„Tworząc razem, uczymy się otwartości. To umiejętność, która przydaje się w każdej dziedzinie życia” — dodaje Mustafa.

Gnawa to muzyka transowa z tradycji niewolników afrykańskich, głęboko duchowa i rytualna. Poldek zauważa:
„To lekcja cierpliwości, słuchania i obecności. Nauczyliśmy się, że muzyka jest jak życie — czasem trzeba się zatrzymać i poczuć moment”.
Mustafa wyjaśnia:
„Gnawa uczy nas, że energia płynie niezależnie od czasu. Jeśli potrafisz ją usłyszeć i współgrać, możesz odkryć prawdziwą moc muzyki”.
Duet pokazuje, że spotkanie dwóch odległych tradycji może stworzyć wartość dodaną nie tylko w muzyce, ale też w innych dziedzinach życia. Poldek podkreśla:
„Wspólne tworzenie rozwija umiejętności słuchania, empatii i pracy zespołowej. To lekcja dla młodych artystów, ale też dla każdego, kto chce współdziałać w globalnym świecie”.
Ich muzyka to podróż w głąb emocji, tradycji i duchowości. Sahara i Beskidy, hassani i polska gitara, trans i struktura – wszystko współistnieje w harmonii. Każdy dźwięk staje się mostem między odległymi światami, ucząc słuchaczy, że autentyczność i szacunek dla korzeni mogą połączyć nawet najbardziej odległe kultury.
„Nie ma znaczenia, skąd pochodzisz — jeśli słuchasz sercem, wszystko może się połączyć” — podsumowuje Mustafa.
Rozmawiał: Sebastian Nanasik
Dziękujemy za pomoc Grzegorzowi Gwiźdźiłowi
© Future Arabia
Zdjęcia: Jacek Mójta, Aleksandra Zdancewicz, Natka Boska, Poldek Zawadzki, Sebastian Nanasik